295 WIOSEN DANIELA MIKOŁAJA CHODOWIECKIEGO

WYSTAWA PLENEROWA
Daty: 28.08-26.09.2021
Miejsce: pasaż przy ul. Grobla I
Identyfikacja graficzna: Michał Pecko

Wystawa plenerowa będzie ukazywała w formie rekonstrukcji społecznej i historycznej epokę, w której żył i tworzył wybitny artysta Daniel Mikołaj Chodowiecki. W sercu Śródmieścia zostanie zaaranżowana grupa figur, przedstawiająca lokalnych mieszkańców XVIII-wiecznego portowego miasta – pełnego strojnych mieszczan i mieszczanek.

Wystawa stanowić będzie malownicze tło dla spacerów, wspólnych fotografii – jednocześnie zapraszając do poznania historii lokalnej społeczności gdańskiej sprzed wieków. A wszystko to z wyjątkowej okazji – 295. rocznicy urodzin Daniela Mikołaja Chodowieckiego.

W książce Kaliny Zabuskiej Daniela Chodowieckiego przypadki. Rzecz o artyście spełnionym z Gdańskiem i Berlinem w tle możemy przeczytać:

Znakomity rysownik i akwaforcista Daniel Mikołaj Chodowiecki przyszedł na świat w Gdańsku. To właśnie tu, w portowym mieście nad brzegiem szarej Motławy, przed 295 laty rozpoczęła się jego twórcza droga.

 

    Skomplikowany rodowód czyni Daniela Mikołaja Chodowieckiego – urodzonego w Gdańsku 16 października 1726 roku – po ojcu Polakiem, a po dziadkach ze strony matki Francuzem i Niemcem. Splot okoliczności zawiódł go jeszcze jako młodego człowieka do Berlina, Chodowiecki jednak zachował świadomość pochodzenia oraz pamięć o wyborach podejmowanych przez polskich przodków.
   Tysiące rysunków i ponad dwa tysiące rycin, które składają się na dorobek Daniela Chodowieckiego, budzi wielki szacunek, ale przywołując jego osobę należy zobaczyć w nim nie tylko artystę, ale także człowieka. Nie pozostawiłby bowiem tak ogromnego dorobku, gdyby przez całe życie nie kierowała nim nadzwyczajna dbałość i troska o bliskich. Była to troska syna i brata, męża i ojca, a z czasem również stryja, opiekuna bratanków. To nie chęć zrobienia kariery zaprowadziła go na szczyty – zawiodła go tam wrodzona rzetelność i sumienność. Była to zasadnicza przyczyna skłaniająca Daniela Chodowieckiego do tytanicznej pracy nad rozwojem umiejętności, do przezwyciężania wszelkich trudności uporem i ćwiczeniami.

Daniel Mikołaj Chodowiecki, wielki artysta małych formatów.
Rzeszom czytelników, którzy na ilustrowanych przez Chodowieckiego książkach uczyli się czerpać radość z lektury, pochłaniających kolejne stronice w oczekiwaniu karty z jego ryciną, motywacja artysty nie była znana i nie miała żadnego znaczenia. Dla nich Daniel Chodowiecki był po prostu wybitnym ilustratorem, który potrafił wzbudzić zainteresowanie dziełem naukowym, romansową powieścią epistolograficzną, wierszem. Trafił w gusta zarówno tych bardziej, jak i tych mniej wyrobionych miłośników książek. „Ile spośród licznie wówczas wydawanych publikacji nie spotkałoby się z zainteresowaniem i nie zostałoby przeczytanych, gdyby nie Chodowiecki!” Twierdził tak z przekonaniem współczesny mu poeta Ludwig Gleim i z pewnością nie był w tym przeświadczeniu odosobniony. Taki wizerunek artysty rysuje się po 295 latach od jego urodzenia. Finezyjne ryciny Chodowieckiego zdobią różne kalendarze i kolejne numery almanachu gotajskiego. Obecne są w dziełach twórców, które zapisały się na trwałe w historii literatury, takich jak Lessing, Gleim, Gessner, Rousseau, Cervantes, Schiller, Goethe, Szekspir, Beaumarchais. Inni, jak Iffland, Grossman czy Kotzebue, zagościli w niej przelotnie i zapamiętani zostali tylko dzięki ilustracjom Chodowieckiego. Artysta wykazał się wrażliwością na budzące się w świecie aspiracje wolnościowe. Warta podkreślenia jest jego obecność w działaniach popularyzujących idee trzeciego stanu, stanowiącego jądro francuskiej rewolucji – ilustrował Diderota, Waltera i Pestalozziego. W jednym z kalendarzy na 1784 rok opublikowany został artykuł dotyczący rewolucji północnoamerykańskiej, przedstawiający najistotniejsze wydarzenia tej wojny. Uzupełniona rycinami Chodowieckiego publikacja trafiła do szerokich kręgów czytelników, poszerzając wiedzę Europejczyków na temat zdarzeń, które zmieniły polityczną mapę świata.

Pomiędzy rokokiem a romantyzmem, mocno osadzony w epoce oświecenia, odnalazł się Chodowiecki w czasie i warunkach historycznych stanowiących doskonały grunt dla jego specyficznych uzdolnień. Nigdy nie zabrakło mu odwagi – świadczy o tym droga, jaką pokonał od praktykanta w sklepie korzennym po stanowisko powszechnie szanowanego dyrektora berlińskiej Akademii i pozycję cenionego artysty, luminarza kultury. Wykorzystał w pełni wszystkie atuty, umiejętnie i z konsekwencją niwelując swe niedoskonałości. Wiedział, kiedy ma odstąpić od myśli o malarstwie, do którego uprawiania nie miał predyspozycji.

Daniel Mikołaj Chodowiecki wybierając ilustrację książkową, postawił wszystko na jedną kartę. I wygrał.

Najwybitniejsi pisarze i poeci niemieckiego oświecenia, zarówno literaci, jak autorzy prac naukowych, wysoko cenili ilustratora, którego wyobraźnia wzbogacała ich dzieła, zapewniając powodzenie wśród czytelników. Sam Chodowiecki z największą swobodą poruszał się po tematach dotyczących znanego mu świata mieszczan. Jego postacie odznaczają się pogłębionym rysem psychologicznym i dobrze uchwyconym gestem, a wnętrza mieszkalne wiernie oddają charakter mieszczańskich domostw z drugiej połowy XVIII wieku. Kompozycje są przemyślane, odznaczają się zwięzłością i klarownością – tego oczekiwali odbiorcy treści rozpowszechnianych za pośrednictwem popularnych wydawnictw. Chodowiecki pod każdym względem był synem swej epoki, głoszącej konieczność naprawy społeczeństwa. Moralizatorskie skłonności Chodowieckiego rysują się najwyraźniej w seriach ilustracji demaskujących afektowane, nienaturalne zachowania, których nie brakowało w osiemnastowiecznej obyczajowości. I tak, scenom obrazującym skromność i powściągliwość przeciwstawiał Chodowiecki – nie bez satyrycznego zacięcia – analogiczne sytuacje, lecz kontrastowo różne w wymowie, bo przepojone emfazą i egzaltacją. Nie chciał i nie potrafił oprzeć się pokusie wskazywania, co dobre, a co naganne.

Daniel Mikołaj Chodowiecki pouczał, eksponując kontrasty między rozwagą a śmiesznością, między dobrem a złem.

Wskazując zagrożenia, łagodnie wytykał słabości, ośmieszał je lekko, nie uzurpując sobie jednak prawa do ostatecznych sądów. Owe dydaktyczne skłonności stanowiły cechę, dzięki której twórczość Chodowieckiego kojarzono z Williamem Hogarthem, malarzem, rytownikiem, moralistą, budowniczym podwalin brytyjskiej szkoły narodowej XVIII i XIX wieku. Chodowiecki równie wnikliwie przypatrywał się otaczającemu światu. Skupiał się na uwypukleniu skutków złych, niemoralnych postępków, konfrontował z nimi postawy godne naśladowania. Sięgając po ostrze satyry, starał się nikogo nie ranić – rozumiał ludzkie słabości, nie oskarżał więc i nie osądzał, lecz tylko napominał.

Prace artysty cieszyły się w Anglii dużym powodzeniem. Rysunki i ryciny oznaczone jego sygnaturami były na wyspach cenione i poszukiwane. Ich masowy wywóz przybrał taką skalę, że zaniepokojone władze w obawie przed znaczącym uszczupleniem dorobku artysty dla kultury narodowej w pewnym okresie objęły to niepokojące zjawisko kontrolą. 
Życie i twórczość Daniela Chodowieckiego stanowiły ucieleśnienie ideałów oświecenia. Cenił spokojne radości, rodzinne szczęście, wartości zrodzone z miłości, lojalności i satysfakcjonującej pracy. W jego twórczości odnaleźć można zarówno odbicie głoszącego powrót do natury sentymentalizmu, jak krytycyzm moralny w duchu Diderota oraz preromantyczne zainteresowania egzotyką, historią i kulturową tradycją Europy. Postawę Chodowieckiego, twórcy rytującego na podstawie osobiście sporządzonych wzorców, ukształtowały lata pokory, którą musiał się wykazać, zdobywając szlify w rytownictwie, dyscyplinie artystycznej noszącej wiele cech rzemiosła. Praktyczne doświadczenie uzupełniał lekturą, Czytał wiele na temat historii i teorii sztuki, nadrabiając w ten sposób brak akademickiego wykształcenia. Z pasją i docenianym przez współczesnych znawstwem gromadził dzieła sztuki, stając się w tej dziedzinie autorytetem.

Efekt wieloletnich zmagań podsumował Chodowiecki u schyłku swego życia z właściwą skromnością: „Jakże jestem zasmucony, gdy przy całej miłości i skrupulatności nie jestem w stanie osiągnąć tego, co ona [natura] mi pokazuje. Usprawiedliwiał się wówczas powiedzeniem: Całe nasze pragnienie, całe dążenie jest dziełem niedoskonałym”.

 

Kalina Zabuska, Daniela Chodowieckiego przypadki. Rzecz o artyście spełnionym z Gdańskiem i Berlinem w tle, Gdańsk 2018.

Partner:
Dodatkowy katalog plików: a_muzeum_gdanska/mhmg_mainlogo_lock_c_cmyk_colo.png

Patroni Medialni:
Trójmiasto.pl, PRESTIŻ Magazyn Trójmiejski, Wyborcza Trójmiasto, Co jest grane24

fot. Rafał Mroziński