25 09 2020
– 21 11 2020

Anna Orłowska MIESZKANKA

Data: 25.09 – 21.11.2020
Miejsce: GGM1, ul. Piwna 27/29
Kuratorka: Gabriela Warzycka-Tutak
Aranżacja przestrzeni: STUDIO OTAMTO
Identyfikacja graficzna: Kaja Gliwa

Kto przebywał w którejś z kamienic gdańskiego Głównego Miasta, ten zapewne doświadczył chaosu wielokondygnacyjnego przekładańca. Na zewnątrz polany lukrem z malowideł i kamieniarskich dekoracji, w środku budynek skrywa nierówne warstwy ścian, spojone tynkiem przypominającym cukierniczy krem. Korytarze i klatki schodowe tracą nagle komunikacyjną ciągłość poprzecinane paroma schodkami. Zakręty i okna wychodzą na niespodziewaną stronę budynku, odbierając logikę trasie z hallu do pokoju czy z piętra na piętro. Pomieszczenia wydają się zbyt duże lub zbyt małe wobec przeznaczonych funkcji. Cyrkulacja powietrza bywa zbyt dynamiczna lub zbyt wolna. Temperatura i wilgotność wewnątrz mają się nijak do tego, czego się spodziewamy po grubych, solidnych murach.

Słynna fotografia Kazimierza Lalewicza, przedstawiająca ruiny  Głównego Miasta po zakończeniu II wojny światowej, tłumaczy ten przestrzenny i materiałowy miszmasz. Dzielnicę odbudowano, bazując na pozostałościach ścian, piwnic i ciągów komunikacyjnych przedwojennej zabudowy. Brakujące elementy konstrukcji często uzupełniano z żelbetu, włączając w nie fragmenty ocalałych dekoracji. Stare kamienice starano się usprawnić funkcjonalnie zgodnie z doktryną nowoczesnej ergonomii. Tu dorobiono stalowe poręcze, tam znowu doświetlono mroczną piwnicę – nie obawiając się efektu atrapy, podkreślając decyzję o powojennej rekonstrukcji.

Dom Uphagena stojący przy Długiej 12 to jeden z takich przekładańców, stworzony na nowo podczas odbudowy Głównego Miasta w latach 1946–1953. Niewielki fragment jego tkanki jest oryginalny, większość to konserwatorska rekonstrukcja, do stworzenia której wykorzystano częściowo uratowane elementy wystroju, przechowane w składnicy konserwatorskiej w Gdańsku Oliwie.

Detale i składowe wnętrza wzięła pod obiektyw Anna Orłowska. Wyczuwając organoleptyczne i formalne niespójności między „starym” i „nowym”, rozbiła dom na tytułowe mieszkanka – autonomiczne przestrzenie. Ich indywidualną kompletność ukazała na fotografiach oprawionych w fornirowe ramy.

Paradoksalnie to nie makieta budynku i zaznaczone na niej obszary – te pierwotne, i te dobudowane – stała się dowodem niespójności i autonomii elementów, z jakich zlepiono kamienicę gdańskiego mieszczanina. Dowodu tego należy szukać w zbliżeniach, analitycznym spojrzeniu na detal, zdjęciach wydobywających strukturę obiciowej tkaniny czy śladach pociągnięć pędzla na gipsowym ornamencie, jak w konserwatorskim laboratorium. Nowa funkcja miejsca, dzisiejszego muzeum, turystycznej atrakcji, zespala i usprawiedliwia wszelkie użyte w procesie jego re-kreacji, nie zawsze czyste, triki.

Wystawę dopełniają futerały na różne przedmioty. Jedyne formalne szaleństwo, na jakie pozwalali sobie ich dawni twórcy-rzemieślnicy, to luksusowe i drogie tworzywa: skóra, aksamit, bursztyn, pianka morska, srebro, atłas, mosiądz, szylkret, masa perłowa. Niemal idealnie odzwierciedlając kształt przechowywanego i otulonego przedmiotu, bez zbędnych ozdobników, do których przyzwyczaiło nas współczesne wzornictwo, futerały te przypominają raczej formy odlewnicze naśladujące wykonany z trwałego materiału pozytyw. Prezentowane dziś w muzeum jako przebrzmiałe i niezbyt użyteczne „mieszkanka dla rzeczy”, wydają się zbędne i nieco ekscentryczne. Czy rzeczywiście?

Pomyślmy o pudełkach, wypraskach, wypełnionych powietrzem foliach, rozciągliwych tworzywach i styropianowych kształtkach, zagiętych misternie kawałkach szarej tektury lub lakierowanego papieru. Futerały i etui, w których przybywają do nas  umieszczone starannie przedmioty  wraz z opatulonymi autonomicznie akcesoriami.

Każde z nich to oddzielne dzieło sztuki. Tak samo różnią się od tych zabytkowych pod względem materiałów i stylistyki, jak różni się rokokowe mieszkanie rodziny i służby Johanna Uphagena od materiałów użytych do jego odbudowy i nieco wesołomiasteczkowej funkcji, jaką dziś miejsce to pełni.


Anna Orłowska ukończyła fotografię w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi (2011) oraz w Instytucie Twórczej Fotografii na Uniwersytecie Śląskim w Opawie (2013). Laureatka stypendium Photo Global w School of Visual Arts w Nowym Jorku (2013). Jej prace pokazywane były m.in. w CSW U–jazdowski w Warszawie, Exile Gallery w Berlinie, galerii Panoptikon w Sztokholmie, na International Festival of Fashion and Photography w Hyères (FR), w Musée de l’Elysée (CH), Aperture Foundation (USA) czy Fundació Joan Miró (E). Stypendystka Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (2010, 2013, 2017, 2020). Nominowana do nagrody Discovery na festiwalu Les Rencontres d’Arles 2015 (FR). W 2017 nagrodzona Overseas Photographer Award na Higashikawa International Photography Festival.

Podziękowania dla Andrzeja Zagrobelnego, Klaudiusza Grabowskiego, Małgorzaty Wesołowskiej, Andrzeja Stelmasiewicza, Leszka Wąsa, Muzeum Miasta Gdyni, Sopocki Dom Aukcyjny, Zakład Stolarski Andrzej Taranko, WoodX.

Grafika promująca wystawę "Mieszkanka".